Witam,
Prawie tydzień temu pisałam o swoim ambitnym planie co do wieńca- skończę do końca tygodnia...... bardzo zabawne założenie, ponieważ gdy w piątek zajrzałam do kalendarza, to okazało się, że powinnam już dawno była zająć się pamiątką na ślub kuzynki.
W związku z tym, że uroczystość cywilna we wrześniu poprzedza przyszłoroczną kościelną, a kuzynka mieszka za granicą, postanowiłam tym razem wyhaftować tylko kartkę.
Wybór padł na misie Tatty Teddy z kolekcji Anchor. Wzór znalazłam w czeluściach internetu. Myślałam, że będzie z nim dużo mniej pracy, ale niestety wcale taki mały nie jest. I te bakstitche... brrr....
Passepartout też wszystkie były za małe, chociaż haftowałam na 20ct. na szczęście Coricamo miało w swojej ofercie większe kartki.
kilka zbliżeń:
No i efekt finalny:
Pozdrawiam
Ewa
Śliczna...mam sentyment do tych misiaków :D
OdpowiedzUsuńDzięki:)
UsuńSuper efekt! :) Też haftowałam ten obrazek, podarowałam go Młodym w oprawie, jako metryczkę ślubną.
OdpowiedzUsuńNa właściwą uroczystość w przyszłym roku mam w planach metryczkę M. Powella. Na pewno się pochwalę:)
UsuńTak miśkowe backstitche to mordęga ale efekt piękny.Właśnie skończyłam swojego miśka na szczęście u mnie było wiele mniej roboty z backstitchami.
OdpowiedzUsuńMordęga- przyznaję, ale niestety Aida 20ct jeszcze spotęgowała ten problem:)
UsuńWarto pomęczyć się z kreseczkami bo efekt finalny powala na kolana.
OdpowiedzUsuńDzięki:)
Usuń