sobota, 1 września 2018

Sowa od Lanarte ukończona




Cześć,

z tym postem dosyć długo zwlekałam, ale nie z mojej winy.

Pracę nad sowim okiem ukończyłam już jakiś czas temu, ale niestety nawalił mój szklarz. Obrazy co do zasady zawsze oprawiam sama, z reguły w ramki tej samej serii z Ikei. Jednak zawsze na wymiar mam docinane passepartout u tego samego szklarza. Tak było i tym razem. Jakież było moje zdziwienie, gdy po odfoliowaniu passe, okazało się, że na jednym z boków jest ogromna skaza- przerysowanie? Do dziś nie wiem co to było. Ale nie to jest najgorsze- zawsze miałam docinane co do milimetra. Tym razem "coś się omsknęło". Efekt- 5 mm za szeroki otwór. Tym samym spod kartonu wychodził materiał. Nie chcielibyście mnie spotkać tego dnia. 



Na szczęście szklarz przyjął moje uwagi z dużą skruchą i nowe passe-partout było już idealne. Tak więc spieszę z pokazaniem mojej sowy. 




Jeszcze nie wiem, gdzie zawiśnie, ale wiem, że pomysł zawsze przychodzi z czasem.

Podsumowując prace nad sową- haft rozpoczęłam na początku maja, a skończyłam na początku sierpnia. wg mnie nieźle jak na 5 równoległych haftów. Jest to niesamowicie przyjazny haft- praca idzie szybko i równie szybko widać efekty.

Jeżeli będziecie mieli kiedy ochotę na tę sowę to polecam serdecznie. Efekt na żywo jest niesamowity

pozdrawiam

Ewa

2 komentarze: